Zmowa milczenia

Na podstawie: Sierra Milton „Omerta – zmowa milczenia hodowców”, 2004 r. - tłum. J.Wiśniewska

W kompleksie chramów w Nikkō (Japonia) znajduje się XVII-wieczna rzeźba, której symbolika wydaje się być ponadczasowa. „Trzy mądre małpy” - Kikazaru, która zakrywa uszy, Iwazaru, która zakrywa pysk oraz Mizaru, zakrywająca oczy - obrazują japońskie przysłowie „Nie widzę nic złego, nie słyszę nic złego, nie mówię nic złego”.

W kulturze zachodniej wizerunek trzech postaci zakrywających uszy, usta i oczy nabrał jednak innego znaczenia. Jest interpretowany jako ciche przyzwolenie na zło przez odwracanie od niego oczu. Symbolizuje też zmowę milczenia ludzi, którzy w ramach pewnej grupy ukrywają rzeczy, jakie nie powinny wyjść na jaw.

Three Wise MonkeysTosho gu Shrine

Wadliwe geny

Każdy pragnie wszystkiego co najlepsze i pragnie uznania, płynącego z posiadania tego co najlepsze. Przyznanie się, że posiadany lub wyhodowany przez nas pies może mieć wady, jest trudne dla większości ludzi. Winowajcą jest także ogromna inwestycja finansowa i emocjonalna hodowcy w jego psy. Odkrycie, że u reproduktorów i suk hodowlanych, w które hodowcy tak bardzo zainwestowali, mogą występować wady, staje się przerażające i powoduje, że wielu ludzi nie chce nawet myśleć o tym, że ich psy mogą mieć jakiekolwiek wadliwe geny. Ludzkie ego i lęk przed byciem określonym “kiepskim hodowcą” są ostatecznie przyczynami utrzymywania przez hodowców szkodliwej zmowy milczenia.

Wadliwe geny mogą pojawiać się w każdym programie hodowlanym, mogą przechodzić niezauważone z pokolenia na pokolenie, po cichu przewijając się w wielu liniach zanim się w końcu zamanifestują. Efekt jest taki, że psy, które wydają się zdrowe, w istocie rozprzestrzeniają niebezpieczne, czasem wręcz letalne geny w całej rasie.

Problem jednak leży w podejściu do tego biologicznego faktu występowania obciążeń genetycznych. Najprościej rzecz ujmując, hodowcy nie mogą zobaczyć wadliwych genów, a jeśli czegoś nie widzą, to takie coś „nie może istnieć”. Dlatego też, idąc torem takiej logiki, wszystkie nieprzebadane psy muszą być tak wspaniale zdrowe wewnętrznie, jak wspaniałe pod względem budowy są zewnętrznie. Żeby tylko ta logika była prawdziwa! Niestety, dużo większy nacisk kładziony jest na piękno budowy i powierzchowność, bo jest to po prostu coś, co łatwo zobaczyć, zauważyć i uzyskać. To jest coś, co uzyskujemy bez żadnych “niepotrzebnych” finansowych nakładów. Nie trzeba płacić za prześwietlenie, badanie krwi czy opinię specjalisty, by ocenić poprzez badania, na ile pies przystaje do standardów.

Sukces na ringu

Hodowcy całkiem często odnoszą sukcesy na wystawowym ringu; ich psy uważane są za najlepsze – w końcu mają te wszystkie medale, lokaty i tytuły udowadniające jak wspaniałe są to psy! Z powodu sukcesów wystawowych hodowcy ci uważani są za autorytety w rasie, za ludzi, których wiedzy i kompetencji mogą zaufać potencjalni nabywcy. I owi nabywcy, często nowicjusze otrzymują informację, że w rasie nie ma problemów genetycznych, którymi trzeba się zająć, nie ma potrzeby robić tych “drogich badań, skoro psy są całkowicie zdrowe”. Amatorzy i miłośnicy rasy widząc sukcesy hodowców i chętnie kupują od nich psy, niezależnie od tego, że tylko niewielki ich odsetek miał choć najbardziej podstawowe testy na zasadnicze wady, słabe zdrowie lub wadliwe geny.

sukces na ringu

Nowi właściciele następnie sami inwestują swoje pieniądze i uczucia, a dla ochrony owej inwestycji zaczynają rozpowszechniać to samo nastawienie, co prowadzi do łatwych do przewidzenia efektów. Z czasem wręcz nieetyczne staje się dyskutowanie nad jakimikolwiek defektami, zarówno zdrowia jak i psychiki, znalezionymi w jakimkolwiek rodowodzie reproduktorów i suk, bądź potomstwa tych reproduktorów i suk. Zbyt często hodowcy myślą: “nie odważę się nic powiedzieć, jeśli chcę dalej wygrywać”.

Co z hodowcami, którzy otwarcie omawiają defekty u swoich własnych psów? Niestety, często są zaszufladkowani jako “kiepscy hodowcy” i mówi się o ich psach “wadliwe”. Są odrzucani, mówi się o nich szeptem i ujawnione choroby stają się tematem plotek. Ten właśnie fakt, że usiłują otwarcie dzielić się wiedzą i naukowo badać swoje psy, czyni z tych hodowców obiekt "polowania" dla wielu osób, które są zbyt skąpe, zbyt obojętne, zbyt egoistyczne lub zbyt nie dbające o przyszłość, by nawet zbadać swoje psy, osób, które nie mają dość odwagi by szczerze omówić swoje psy. W rezultacie, ponieważ natura ludzka sprawia, że chcemy być częścią grupy, a nie być z niej wykluczeni, hodowcy zaczynają robić to, co robią najlepiej – utrzymują milczenie, ukrywają choroby psów, kłamią albo odmawiają przyznania co wiedzą.

Strach

W miarę jak coraz więcej nowicjuszy dołącza do rasy, początkujący hodowcy i wystawcy wykorzystują dobrą koniunkturę wystawiania i uprawiania sztuki hodowania. Stają się hodowcami odnoszącymi sukcesy i utożsamiają wygrywanie na wystawach z pierwszorzędną jakością psów. Dlatego też hodowcy są bardziej zdeterminowani, by o którymkolwiek z ich psów nie zostało ujawnione nic złego, dalej utwierdzają się w przekonaniu o doskonałości hodowanych przez siebie psów i w miarę utrwalania tej teorii rośnie ich emocjonalna i finansowa inwestycja.

Wygrywanie na wystawowym ringu nie ma jednak nic wspólnego z genetycznym zdrowiem. Co więcej, niektóre z odnoszących sukcesy psów są nosicielami dziedzicznych chorób, a nawet same chorują na dziedziczne choroby. Ponieważ jednak zwycięzcy nie chcą mieć etykietki “kiepskich hodowców”, nie chcą stracić splendoru związanego z byciem najlepszym (a tym bardziej stracić korzyści finansowych z powodu niemożności sprzedania szczeniąt lub uzyskania wysokiej ceny za krycia), “zasada milczenia” rozprzestrzenia się coraz bardziej.

Nowicjusze z kolei, ponieważ chcą być akceptowani, unikają mówienia o sukach i reproduktorach dających kiepskie potomstwo pod względem czy to budowy, czy to zdrowia i psychiki. Prócz tego oni także zaangażowali się już finansowo i emocjonalnie, by być zaakceptowanym w “klubie zwycięzców”. Mogą nawet dostrzegać określone negatywne tendencje w jednej czy więcej liniach w swoich rodowodach, ale odmawiać uznania tych tendencji i trzymać je w tajemnicy ze strachu przed byciem opatrzonym etykietką.

Choć dziedziczna choroba sama w sobie, zależnie od typu i dotkliwości, nie musi wykluczać psa z puli genetycznej, do przemyślanej hodowli jest absolutnie niezbędne, by ludzie, którzy interesują się daną rasą zdawali sobie sprawę ze wszystkich zagrożeń. Także psy, z którymi kojarzymy naszego psa, muszą być przebadane, należy też wnikliwie zanalizować ich pochodzenie, tak aby maksymalnie ograniczyć możliwość przyjścia na świat kolejnych psów dotkniętych chorobą lub będących jej nosicielami.                                                                 

Przerwać milczenie

„Zasada milczenia” może być złamana tylko przez ludzi mających odwagę, przekonanie i pasję do walki o to, by rasa jako całość stawała się silniejsza i zdrowsza. W miejsce polowania na czarownice wymierzonego w tych, którym na sercu leży zajmowanie się problemami rasy, celem obranym przez każdy klub rasy w każdym kraju powinno być wspieranie odwagi i determinacji w dążeniu do otwartego dialogu o problemach. Prócz nagród przyznawanych hodowcom za sukcesy wystawowe, należałoby nagradzać hodowców pracujących niestrudzenie nad doskonaleniem rasy. Uroda nie udoskonali rasy; genetyczne zdrowie i możliwość życia bez bólu i w dobrym zdrowiu daleko przewyższają urodę, lecz są o wiele trudniejsze do uzyskania.

badania dna

Jeśli hodowca nie może zapewnić dowodu w postaci weterynaryjnego certyfikatu lub zaświadczenia, że wykonane zostało badanie pod kątem chorób genetycznych, nabywca powinien być świadomy, że kupuje na własne ryzyko! Hodowcy mogą utrzymywać, że ich psy nigdy nie utykały lub że nie ma potrzeby robienia żadnych badań, ponieważ rasa jest zdrowa. Niektórzy mogą nawet utrzymywać, że ich weterynarz powiedział, że badania genetyczne są niepotrzebne. Takie stanowiska są nieodpowiedzialne. Genów nie widać i nosiciele wadliwych genów oglądani gołym okiem mogą jawić się jako zdrowi. Tylko dzięki badaniom naprawdę wiemy, czy nasze psy są dotknięte chorobą czy nie i tylko wtedy dzięki uczciwej ocenie rodowodów przebadanych lub dotkniętych chorobą psów, uświadamiamy sobie potencjalnych nosicieli.

Co możemy zrobić, by przerwać zmowę milczenia? Większość klubów rasy (jeśli nie wszystkie) ma kodeks etyczny wymagający od członków badania rozmnażanych przez nich psów. Jednym z punktów wyjściowych są więc kluby. Zamiast być instytucjami towarzyskimi lub klubami “starych dobrych kumpli”, te organizacje ras mogłyby zacząć stać na straży tego właśnie celu, chronienia przyszłości rasy przez wymaganie, by przed rozmnażaniem były wykonywane badania genetyczne.

Można przełamać milczenie przez popieranie tych, którzy mają dość odwagi i determinacji by mówić o problemach, można dzielić się nie tylko sukcesami, ale i wiedzą na temat obciążeń genetycznych. Zasada milczenia upada, kiedy uświadamiamy sobie, że nie wystarczy hodować wygrywające na wystawach psy lub wyznaczać najwyższe ceny za szczenięta, albo mieć reproduktora, który był używany 50, 60 czy 100 razy; musimy wrócić do pasji, z którą my wszyscy przyjmowaliśmy naszą rasę i z determinacją żarliwie pracować dla przyszłości, w której liczba dziedzicznych chorób jest zmniejszana każdego roku.

Amerykański genetyk i naukowiec Dr George A. Padgett podkreśla w swej ostatniej książce: "Jeśli chcemy mieć jakikolwiek wpływ na kontrolowanie chorób dziedzicznych u psów, musimy zrozumieć, że etyczne podejście jest oparte na jasności, otwartości i uczciwości.” Aby było to możliwe potrzeba współpracy wszystkich miłośników danej rasy.

Potrzeba całkowicie uczciwych i otwartych hodowców i właścicieli, ludzi skłonnych przyznać, iż utracili psa z powodu choroby genetycznej i opublikować szczegóły dla dobra rasy w dalszej przyszłości. Powinno być zaakcentowane i zaakceptowane przez wszystkich, że problem ten jest faktem biologicznym i nie uwłacza im ani ich inwentarzowi.

Kontakt do nas

Jeśli potrzebujesz skontaktować się z nami, możesz wysłać nam wiadomość za pośrednictwem naszego Facebook'a
Posiadamy również maila: akita.sa.vkh@protonmail.com

Za naszym pośrednictwem możesz się również skontaktować z właścicielami psów, którzy zamieścili na tej stronie historie swoich psów chorych na SA i VKH. Jeśli chcesz się podzielić swoimi doświadczeniami również prosimy o napisanie do nas wiadomości.